dennis
Uzależniony
Dołączył: 25 Mar 2007
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 16:45, 26 Mar 2007 Temat postu: Moje wspaniałe opowidania hetero :D |
|
|
Noc była długa. W jej ciemnych barwach, po korytarzu błąkał się on. Zapatrzony w jeden punkt, szukał osoby, która na zawsze odmieniła jego życie. Nie znalazł. Wszystkie te miejsca były mu znane, teraz jakby odległe. Jak w transie otworzył drzwi do pustej klasy. Jak w transie usiadł na pamiętnej ławce, pamiętnego pocałunku, pamiętnego dnia. Uwielbiał jej zapach. Oddech. Rozesmiane oczy, tak radosne, tak szczęśliwe. Uwielbiał jej łzy, cichutko spływające po policzkach. Uwielbiał w niej wszystko. Ogień i wodę. Wszystko.
Podrapał się po policzku i jeknął głucho. Zawiódł ja. Zranił. Na zawsze, miał ja stracić. W jednej chwili całe ich szczęście obruciło się w proch. Cała radośc zniknęła tak niespodziewanie, jak woda która paruje, nie pytając nikogo o zgodę. Ale tam było prawo natury. Tu było zycie. Bolesne, ale zawsze życie.
Nie chciał płakac. On nie płakał nigdy. To działało wbrew niemu. Wszystkie żale i troski ulotniły się z tąjedna sekundą na zewnątrz. Ta jedna łza sprawiła, że poczuł się lepiej. Na ile?
Pamiętał jak kazał sobie powiedzieć „kocham”. Pamiętał, jak uciekał przed nieuniknionym. Jak przysięgał kładąc się spać, jak obiecywał sobie, że powie to jedno słowo.
-Kocham.-Wyszeptał.
Ale kochać nie znaczy mieć.
***
Siedziała na schodach zamku i modliła się o śmierć. Szeptała cichutko aby przyszła, wołała ją i tęskniła. W jednej chwili rozweselała każdą osobę. Teraz rozweseliła smierć. Ktoś jej potrzebował. Ktoś jej chciał. Ale nie mogła zabrać tej dziewczyny do sibie. Ta dziewczyna miała jeszcze żyć. I to szcęśliwie.
Wstała i przemknęła korytarzem przed klasę. Pustą klasę, którą uwielbiała. Która nadal pachniała jego zapachem, która przypominała. Usłyszała płacz. Zapłakał sama.
Zobaczyła mężczyznę odzianego w szatę. Widziała jak cierpi i w jednej chwili zrozumiała. Bo to był jej mężczyzna i tylko jej. Wytarła łzy. Drzwi skrzypnęły cichutko.
-Kocham.- Powiedział chłopak.
W jednej chwili przystanęła ogarnięta paniką. Kochał. Jednak kogoś kochał. Jednak kochał ją. Otworzyła usta i powiedziała dwa słowa, zmieniające całe odwieczne prawa wrzechświata. Zmieniające dwie dusze, dwóch poitrzebujacych się ludzi.
-Ja też.
***
Zerknął na nią ze strachem. Potem z fascynacją. Z lekiem. Radoscią, fantazją, miłością. Spojrzał przepraszjącym uśmiechem. Zbliżyła się do niego. Nie mówili, nic a było to milczenie, które pasowało obu. On nie przeszkadzał jej, ona nie przeszkadzała jemu. Milczeli radośnie podchodząc do siebie. Milczeli kiedy ich usta zatopiły się w pocałunku.
Pocałunek był początkiem, a jednoczesnie końcem.
Miłość ma białych róż smak...
***
Tej nocy kochali się po raz pierwszy. Delikatnie muskając powierzchnie swojego ciała. Kiedy musnął ustami jej piersi zdrżała. Wrzedł w nią powoli z radością.
Bo miłośc to taka delikatna rzecz.
-Nigdy więcej nie mów mi jak mam kochać... –Wyszeptał.- Nie mi. Nigdy.
Zerknął na nią z troską. Skinęła głową.
-Proszę... Tak bardzo cię proszę. Nie pozwól mi kochać cię jeszcze bardziej.-Popatrzyła na niego ze smutkiem. –Nie pozwól bo umrę. Błagam.
-Nie pozwolę.
Wiatr z otwartego okna, powiał troszkę mocniej, jakby chciał zmusic ich do biegu. A jego szepty odbijały się dzdiwbym jękiem w pustej, niemal ponurej sali.
Post został pochwalony 0 razy
|
|